wtorek, 1 lutego 2011

Tajemnice i szalbierstwa faszystowskiej sekty Opus Dei

Coraz paskudniej jest w Polsce, naszej dawnej Ojczyźnie. Polonia powinna wiedzieć, że dzieją się w Polsce okropne rzeczy. Powraca inkwizycja, pedofile szaleją w klubach faszystowskich, a ludzie dobrzy i uczciwi są znieważani oraz oczerniani w żadnej taniej sensacji bulwarowej prasie, która sięgnęła już totalnego dna! Coraz groźniejsze i brutalniejsze stają się faszystowskie grupy i sekty związane z Opus Dei jak Fronda, KANA, CPP, OKOpS, Civitas czy Effatha. Nie da się opisać wszystkich paskudnych rzeczy jakie dzieją się w Polsce, ale ze 100 tysięcy przykładów wybieramy jeden typowy, żeby czytelnik mógł sobie wyobrazić jak niedobrze jest w Ojczyźnie nad Wisłą i Odrą! 


Rzeczpospolita to brukowiec?

Według profesora Sadurskiego to "Super Express" i "Fakt", a według ofiar gwałconych przez księży to "Rzeczpospolit", "Newsweek", "Gazeta Świętojańska" czy "Gazeta Pomorska" . Poważna zaś gazeta to taka na ten przykład Wyborcza, ale też wiemy, że pedofilią skażona. Brukowiec potrafi upaść tak nisko, że zapewne za stosowną opłatą, dla taniej sensacji, odkupuje kompromitujące materiały od prostytutek i szantażystek na temat salonowca Piesiewicza, który to nie wiedzieć czemu, będąc prawnikiem, postanowił robić w polityce i mediach za moralistę, etyka i arbitra od tego co dobre, a co złe. 



„Poważna” gazeta, jaką jest organ z Czerskiej potrafi również „zdobyć” materiały z półświatka, szemranych typów i rozpętać aferę, ale w słusznej sprawie. Chodzi tu o „gwałciciela”, dziwkarza i niedoszłego ojca nieślubnego dziecka, Andrzeja Leppera, pomawianego ordynarnie i bez żadnych dowodów przez dziwkę z Radomska na usługach prawicowo-faszystowskiej Bezpieki.

W obu przypadkach mamy do czynienia z ludźmi z marginesu będącymi w kontaktach z osobami publicznymi. W obu przypadkach aferę rozpętują brukowe gazety. Gdzie jest, więc ta granica stanowiąca, że jedna z gazet dla wybitnego profesora jest kawałkiem papierowej szmaty zwanej brukowcem, a druga poważnym pismem? Otóż miano brukowca otrzymuje ten tytuł, który zamachnął się na autorytet mianowany przez salon alkohilików III RP.

Poważna zaś gazeta, jaką niewątpliwie jest "Wyborcza" ma prawo pertraktować z półświatkiem, jeżeli w grę wchodzi pogrążenie koalicjanta wrażego PiS-u, partii, która również nie chciała zginać karku przed autorytetami zadekretowanymi na Czerskiej. „Autorytet” mianowany jeżeli upada na skutek donosu brukowca to w grę wchodzi „pułapka”, pigułka gwałtu, spisek, osaczenie, zagubienie.

Jeżeli donos pochodzi od gazety „poważnej” to nie ulega wątpliwości, że mamy do czynienia z delikwentem prymitywnym, zepsutym owładniętym prymitywnymi chuciami i zepsutym do cna, a ujawnienie tej prawdy jest oczywiście zbawienne. Pan profesor Sadurski jest niewątpliwie salonowcem całą gębą, a kto wie czy w przyszłości nie wielkim „autorytetem”. Nawet na kontakty z prostytutkami i półświatkiem rezerwuje wyłączność dla „elity” z Gazetą Wyborczą, Sekielskiem i Morozowskim na czele.

Już wiem dlaczego po opublikowaniu sensacji o Andrzeju Lepperze w Gazecie Wyborczej Pan Sadurski nie napisał na s24: „Otóż jest bardzo niepokojące, gdy szmaty typu “Gazeta Wyborcza” włączają się do debaty publicznej w sposób, determinujący jej kierunek i intensywność.” Wiadomo też dlaczego wówczas nie powstał wpis zatytułowany „Szmata rulez”. Nawet na półświatek i prostytutki chcecie mieć wyłączność?  A co dla nas prymitywnych i maluczkich?